Wprowadzenie

Siedem

Przejdźmy teraz do Jakuba. Wielu chrześcijan widzi, iż Bóg jest źródłem wszystkiego. Widzą też, że wszystko, co mają, pochodzi dzięki przyjmowaniu darów. Problem jednak tkwi w tym, że wielu chrześcijan po prostu nie przyjmuje. Wiemy, że wszystko, co mamy, staje się nasze poprzez przyjmowanie i że jeśli niczego nie będziemy przyjmować, nie będziemy mieli zupełnie nic. Nadal jednak nie przyjmujemy i wciąż staramy się robić wszystko sami. Dlaczego? Nie zwyciężamy przez prawo życia, lecz zamiast tego próbujemy zwyciężać naszą własną wolą. Czemu tak jest? Jedna z przyczyn tkwi w tym, iż znajduje się w nas wciąż zasada Jakuba. Nasze ciało jest nadal aktywne. Mamy wciąż silną duszę i naturalne życie. W sensie doktrynalnym wiemy, że Bóg jest Tym, który wszystkiemu daje początek. W rzeczywistości jednak to my rozpoczynamy wiele rzeczy. Pamiętamy doktrynę przez dwa tygodnie, lecz w trzecim tygodniu już o niej zapominamy. Następnie próbujemy znowu coś rozpocząć. Zachowujemy się w ten sposób, ponieważ jest w nas wciąż Jakub. Jeśli doktryna zwyciężania lub nauka o uświęceniu mówi nam jedynie, że wszystko pochodzi od Boga i że wszystko się przyjmuje, a nie mówi nam o tym, że trzeba rozprawić się z naturalnym życiem, to doktryna zwyciężania i nauka o uświęceniu jest niekompletna i niepraktyczna. Jeśli nauczanie nie dotyka życia duszewnego, to uszczęśliwia nas zaledwie na kilka dni. Potem wszystko się kończy. Musimy zobaczyć, że Bóg jest Głową wszystkiego. Musimy zobaczyć, że nasza rola polega na przyjmowaniu. Jednocześnie też trzeba nam ujrzeć, że nasze naturalne życie musi zostać zatamowane. Dopiero wtedy będziemy mogli zobaczyć dobroć Syna i sposób na poddanie się Ojcu. To, czy potrafimy przyjąć obietnicę Syna oraz to, czy jesteśmy w stanie obrać drogę Ojca, zależy od tego, czy przyjmiemy karcenie Ducha Świętego i czy pragniemy, by dotknięto się naszego naturalnego życia. Widzimy to w życiu Jakuba.

Cechą szczególną naturalnej konstytucji Jakuba był jego spryt. Jakub był nadzwyczaj sprytnym człowiekiem. Potrafił zwieść każdego. Oszukał własnego brata, ojca i wuja. Umiał wszystko wymyślić, był w stanie wszystko uczynić i wszystko osiągnąć. Nie był podobny do swego ojca, który był po prostu synem. Udał się do swego wuja z pustymi rękami, a powrócił z pełnymi. Taki właśnie był Jakub.

Jakiej lekcji uczymy się od Jakuba? Abraham mówi nam o Ojcu, Izaak o Synu, natomiast Jakub — o Duchu Świętym. Nie znaczy to, że Jakub symbolizuje Ducha Świętego, lecz że jego doświadczenia oznaczają działanie Ducha Świętego. Dzieje Jakuba przedstawiają w formie typu karcenie przez Ducha Świętego. Widzimy przebiegłego człowieka, sypiącego sztuczkami i fortelami jak z rękawa. Równocześnie jednak widzimy człowieka, karconego krok po kroku przez Ducha Świętego. Jakub trzymał swego starszego brata za piętę, lecz pozostał młodszym bratem. Dał swemu bratu do jedzenia miskę soczewicy i odebrał mu pierworództwo, lecz to on, a nie jego brat, musiał ostatecznie uciekać z domu. Otrzymał błogosławieństwo od swego ojca, lecz to on, a nie jego brat, stał się włóczęgą. Kiedy zamieszkał u swego wuja, chciał poślubić Rachelę, lecz Laban dał mu najpierw Leę zamiast Racheli. Przez dwadzieścia lat za dnia wycieńczała go susza, a w nocy mróz (Rdz 31,40). Prowadził naprawdę życie ciężkie i pełne trudów. Wszystkie te doświadczenia były karceniem Ducha Świętego; były próbami, przez jakie przejść musiał spryciarz. Ci, którzy potrafią knuć intrygi i ci, którzy są zaradni, ujrzą nad sobą Bożą rękę. Naturalne życie musi zostać z nas wyciśnięte. Dzieje Jakuba to obraz karcenia przez Ducha Świętego.

Niektórzy bracia i siostry są nadzwyczaj sprytni, mądrzy, przebiegli, wyrachowani i zaradni. Musimy jednak pamiętać, że nie chodzimy w cielesnej mądrości, lecz w łasce Bożej (2 Kor 1,12). Jakub doświadczał nieustannego karcenia przez Ducha Świętego. W rezultacie jego spryt został ostatecznie powstrzymany. Nocą w Penuel Jakub nauczył się największej lekcji. Była to naprawdę najlepsza noc w jego życiu. Sądził on, że z każdym da sobie radę i że podobnie poradzi sobie z Bogiem. Gdy jednak stanął twarzą w twarz z Bogiem, Bóg dotknął się stawu jego biodra i Jakub został kaleką (Rdz 32,25). Zwichnięcie stawu biodrowego to najmocniejsze zwichnięcie w całym ciele. To, iż Bóg dotknął biodra Jakuba, oznaczało, że dotknął się On najsilniejszej części jego naturalnego życia. Od tamtego dnia Jakub był kaleką! Zanim został kaleką, był Jakubem. Potem, już jako kaleka, stał się Izraelem (w. 28)! Od tamtego dnia nie był już tym, który wypierał innych z ich pozycji, lecz tym, którego wypierano. Przedtem zwiódł swego ojca; potem jego synowie zwodzili jego (37,28-35). Sprytny wcześniej Jakub nigdy nie dałby się wyprowadzić w pole swoim synom, ponieważ sam był takim oszustem; nigdy nie uwierzyłby innym. Im bardziej ktoś oszukuje, tym mniej ufa innym, gdyż osądza ich według własnego serca. Teraz jednak wszystko się odmieniło. Późniejszy Jakub różnił się od wcześniejszego. Nie ufał już własnemu sprytowi. Dlatego dał się zwieść własnym synom. Wylał wiele łez i Bóg rozprawił się z jego naturalną siłą, odzierając go z niej. Takie doświadczenie właśnie czyni nas Bożym ludem. Pewnego dnia Bóg oświeci cię i pokaże ci, jak jesteś niegodziwy i zepsuty. Kiedy Bóg pokaże ci, kim jesteś, nie będziesz w stanie nawet podnieść głowy. Boże światło położy ci kres i zmusi cię do przyznania, że koniec z tobą. Uznasz, że nie ośmielasz się już służyć Bogu i że nie nadajesz się do tego, by Mu służyć. Od tego momentu nie będziesz już pokładał zaufania w sobie samym. Na tym polega karcenie przez Ducha Świętego.