Znaczenie modlitwy

Jeśli codziennie poświęcimy trochę czasu na modlitwę, by wchłaniać Boga, zbawienie Jego oblicza stanie się zbawieniem naszego oblicza (Ps 42,6.12). Przypuśćmy, że pewna siostra jest bardzo smutna i w ciągu dwudziestu minut spędzanych w Bożej obecności jedynie wzdycha z żalu i smutku. Po dwudziestu minutach jednak jej oblicze się zmieni i stanie się radosna. Nasze oblicze okazuje zbawienie, które pochodzi z Bożego oblicza. Ponieważ spędzamy czas twarzą w twarz z Bogiem, zbawienie Jego oblicza staje się zbawieniem naszego oblicza.

Po pierwsze, znaczenie modlitwy polega na wchłanianiu Boga. Gdy się modlimy, powinniśmy oglądać Jego chwalebną twarz i trwać w Jego obecności, aby Go czcić, chwalić, dziękować Mu i rozmyślać nad Nim. Powinniśmy myśleć o Jego dziełach i osobie i nie patrzeć na swój stan ani otaczające nas okoliczności. Gdy ufamy Bogu, czekamy na Niego i dumamy nad Nim, możemy wchłaniać Go do swego wnętrza.

Wyrażanie Boga

Znaczenie modlitwy polega, po pierwsze, na wchłanianiu Boga, a po drugie, na wyrażaniu Go. Znaczenia te są ze sobą powiązane. Wyrażać Boga to inaczej pozwalać Mu mówić, czyli pozwalać, żeby się wyrażał. Modlitwa nie polega na tym, że mówimy czy też wyrażamy siebie. Modlitwa to pozwalanie Bogu, by On mówił i się wyrażał.

W osiemnastym rozdziale Księgi Rodzaju Abraham modlił się za Lota, jak również o Sodomę (w. 23-33). Pod koniec tego rozdziału zaś czytamy: „Wtedy Jahwe, skończywszy rozmowę z Abrahamem, odszedł” (w. 33). Chociaż Abraham się modlił, to Jahwe mówił. To Jahwe zabrał głos jako ostatni i to On wyraził swój zamysł.

Zawsze, kiedy się modlimy, pozwalajmy, by to Bóg mówił i by to On zakończył rozmowę. W Nowym Testamencie Marta miała dużo do powiedzenia. Gdy jej brat Łazarz umarł i przyszedł Pan, nie pozwoliła Mu pierwszemu zabrać głosu. Gdy tylko Go zobaczyła, rzekła: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł” (J 11,21). Pan rzekł do niej: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?” (w. 25-26). Marta na to odparła: „Tak, Panie! Ja wierzę, że Ty jesteś Chrystusem, Synem Bożym” (w. 27). To, co rzekła Marta, nie odpowiadało temu, co objawił jej Pan. Ponieważ ciągle mówiła, Jego słowo nie mogło do niej przeniknąć. Wszystko, co wypowiadała, wyrażało ją samą. Nie była to prawdziwa modlitwa, tylko naturalne wołanie człowieka. Prawdziwa modlitwa polega na tym, że przychodzimy do Boga i pozwalamy, by to On mówił i się wyrażał, zamiast wypowiadać własne słowa i wyrażać samych siebie. Często, gdy się modlimy, przypominamy Martę. Zależy nam jedynie na tym, by wyrazić siebie, a nie pozwalamy, by wyraził się Bóg.

Nie oznacza to, że podczas modlitwy nie powinniśmy w ogóle nic mówić. Mówmy, gdy się modlimy; rzecz jednak w tym, co mówimy. W modlitwie powinniśmy mówić to, co wypowiada w nas Bóg. Bóg w naszym wnętrzu mówi i modlitwa polega na powtarzaniu Mu tego, co On powiedział. Tak właśnie wygląda zasada przedstawiona w Psalmie 27,8: „Gdy mówisz: Szukaj oblicza Mego, moje serce mówi do Ciebie: Oblicza Twego, O Jahwe, szukać będę”. Modlitwa taka zgodna jest z Bożym przemawianiem w naszym wnętrzu. Dlatego też słowa, które w niej wypowiadamy, wyrażają to, co On w nas powiedział. Na zewnątrz mówi człowiek, wewnątrz zaś przemawia Bóg. Bóg mówi w nas, a my wypowiadamy to na zewnątrz. Modlitwa nie polega na proszeniu o coś w słowach; to wyraz tego, co On w nas powiedział. Nasza modlitwa zatem staje się wyrazem Boga. Na tym polega prawdziwa modlitwa.