Społeczność dotycząca praktyki spotkań grupowych w obrębie drogi ustanowionej przez Boga

W pełni zdaję sobie sprawę, że nasza bezpłodność wynika głównie z braku spotkań grupowych. Jeśli nie będziemy mieli takich spotkań, trudno będzie nam przezwyciężyć bezpłodność. Możemy nadal mieć przyrost, lecz jego wskaźnik prawdopodobnie nie będzie wysoki ani atmosfera na naszych spotkaniach wzniosła. Wielkie drzewo, które nie ma gałęzi, nie wyda owocu. Duże spotkania są podobne do pnia drzewa. Sam pień nie zdoła przynieść owocu. Musi mieć delikatne, młode gałązki. To one wydają owoc. Takimi gałązkami w życiu kościoła są grupy. Nie bądźmy indywidualistami, tylko żyjmy w Ciele. W świetle Nowego Testamentu do tego, by żyć w Ciele, potrzebujemy grup. Nie oznacza to, że powinniśmy ze wszystkich świętych uczynić jedno zgromadzenie. Z Dziejów Apostolskich wynika, że powinniśmy zbierać świętych w grupy na spotkaniach domowych.

Ponownie rozważyć swoje drogi

Weźmy pod uwagę słowa Aggeusza i rozważmy swoje drogi (Ag 1:5, 7). Musimy, zwłaszcza starsi i współpracownicy, ponownie zastanowić się nad życiem kościoła i nad tym, jakie dzieło wykonujemy. Musimy ponownie rozważyć, co jest wynikiem życia, jakie na co dzień prowadzimy. Nie możemy sobie pozwolić na to, by było tak, jak teraz.

W południowej Kalifornii w nowych miejscowościach wskaźnik przyrostu był początkowo wysoki. Odkryłem jednak, że gdy liczba uczestników spotkań w danej miejscowości doszła do stu, wskaźnik przyrostu znacznie malał, ponieważ tamtejsi bracia nie wiedzieli, co dalej robić. Na początku samorzutnie praktykowano spotkania grupowe, ponieważ było mało świętych. Stopniowo jednak praktyka grup przerodziła się w praktykę dużych spotkań. W miejscowościach tych przyrost zmalał, gdyż były tam tylko duże spotkania, bez właściwych spotkań grupowych.

Wygłosiłem wiele poselstw, w których przedstawiłem zasady i szczegółowe instrukcje na temat praktyki spotkań grupowych, lecz aż dotąd nie podałem, w jaki sposób te grupy tworzyć. Przez siedem i pół roku, dzień po dniu, z miesiąca na miesiąc i z roku na rok oczekiwałem, że zobaczę, jak święci powstają i robią coś w organiczny sposób, by powstały grupy. Nie ujrzałem jednak takiego rezultatu, jaki miałem nadzieję ujrzeć. Dlatego poczułem brzemię, by samemu coś zrobić.

Znaleźć sposób na to, by pozyskać ludzi białych

Gdy odzyskiwanie rozprzestrzeni się do jakiegoś narodu, powinno dotrzeć do typowej ludności w tamtym miejscu. Amerykę budowali ludzie biali. Odzyskiwanie w Stanach Zjednoczonych powinno dotrzeć do tej rasy. Jeśli nie możemy albo nie zdołamy tego uczynić, odczujemy wielki niedobór. Bóg nie ma względu na osobę (Dz 10:34). Niemniej jednak musimy znaleźć jakieś rozwiązanie w naszej niedoskonałej sytuacji, by pozyskać ludzi białych w takim kraju, jak Stany Zjednoczone. Gdy tu przyjechałem, przybyłem z mocnym postanowieniem, by nie pracować wśród Chińczyków. Chociaż kocham Chiny i Chińczyków, posłannictwo otrzymane od Pana nie polegało na tym, bym po przyjeździe tutaj zajmował się Chińczykami. W Ameryce nie wykonywałem wśród nich żadnego szczególnego dzieła, aż do roku 1983. Krótko przed tym rokiem prawo w Ameryce się zmieniło i liczba chińskich imigrantów zarówno z Tajwanu, jak i Chin wzrosła do dwudziestu tysięcy rocznie. Zdałem sobie sprawę, że wielu z nich przybyło do Ameryki z Tajwanu i po przyjeździe przepadło dla odzyskiwania. Abraham Chang zaproponował mi, bym zaczął się troszczyć o chińskich imigrantów. W taki sposób podjęliśmy pracę wśród chińskojęzycznej ludności w Stanach Zjednoczonych. Z perspektywy sytuacji, w jakiej się obecnie znajdujemy, wydaje mi się, że tutejsi bracia muszą się zastanowić nad tym, jak przyprowadzić ludność białą do Pańskiego odzyskiwania. To wstyd, jeśli tego nie zrobimy.