Potrzebą sług Pańskich – zaczynać od nowa

Jeśli chodzi o objawienie, na każdym etapie doświadczamy Chrystusa. W praktyce jednak doświadczamy Jego śmierci i zmartwychwstania. Wszystkie nasze duchowe doświadczenia zatem są doświadczaniem Chrystusa i Jego śmierci oraz zmartwychwstania. Doświadcza tego także nowy wierzący. Człowiek wierzy i zostaje ochrzczony, ponieważ poznaje Chrystusa i doświadcza Jego śmierci, pogrzebu oraz zmartwychwstania. Doświadczamy tego na początku życia chrześcijańskiego, a także dalej, przez resztę tego życia, przechodząc od jednego etapu do drugiego. W świetle Pieśni nad Pieśniami na pierwszym etapie poznajemy tego samego Chrystusa, którego poznajemy również na późniejszych etapach. Podobnie na pierwszym etapie doświadczamy tej samej śmierci i tego samego zmartwychwstania, co na późniejszych etapach. Różnica polega jedynie na tym, że nasze doświadczenia stają się coraz głębsze i bogatsze.

Odnawiamy się do pełnienia prawdziwej służby

Nasze dzieło i służba winny odpowiadać doświadczeniu ukazanemu w Pieśni nad Pieśniami. Nie powinniśmy wykonywać dzieła, które wynika ze zwyczaju i jedynie podtrzymuje obecny stan. Tak postępuje się w chrześcijaństwie – wynajmuje się pastora po to, by w każdy dzień Pański wygłaszał kazanie. Może i kazanie będzie dobrze wygłoszone, a zgromadzenie zrozumie i zapamięta, o czym była mowa, lecz zrozumienie i pamięć nie wywrą na słuchaczy żadnego wpływu. Kazanie przyczyni się do poszerzenia wiedzy biblijnej, nie nakłoni jednak ich do tego, by powstać i podążać za Panem oraz Go doświadczać. To dzieło, które wynika ze zwyczaju i podtrzymuje obecny stan. Nie ma w nim światła ani doświadczenia. W kościołach nie powinna panować taka religijna sytuacja. Nie powinniśmy wykonywać dzieła, które dotyka innych tylko na pozór, a faktycznie ich nie zmienia. Przeciwnie, nasze dzieło winno zawsze pomagać ludziom, czy to na początku ich duchowego podążania, czy w trakcie, czy też pod koniec. Musimy prowadzić innych do tego, by doświadczali Pana i za Nim podążali. Tych, którzy się nie poświęcili, trzeba do tego doprowadzić. Tych, którzy nie doświadczyli karcenia, trzeba doprowadzić do jego przyjęcia. Tym, którzy niegdyś się poświęcili, lecz obecnie są przygnębieni, trzeba pomóc w odnowieniu poświęcenia. Tym, którzy dawniej przyjmowali karcenie, lecz utracili świeżość, trzeba pomóc, by na nowo przeżyli coś z Panem. Tym, którzy dawniej przechodzili duchowe doświadczenia, lecz teraz popadli w apatię i nęka ich posucha, brakuje im światła oraz sił, trzeba pomóc, by powstali i ponownie szukali Pana. Jeśli ciągle będziemy się odnawiali, wówczas to, co stare, stanie się nowe, i nasza służba będzie prawdziwa, a nie zwyczajowa.

Służymy Panu, przez co nieustannie stykamy się z innymi, czy to w trakcie wygłaszania poselstw, czy podczas odwiedzin. Z tego względu musimy wykonywać dzieło odnawiania i sami się odnawiać. Nie sądźmy, że skoro nie jesteśmy grzeszni ani cieleśni, zachowujemy się poprawnie, czytamy Biblię, Pan się nas dotyka i modlimy się, to jest już z nami dobrze. Wszystko to wprawdzie podtrzymuje nasz stan duchowy, nie sprawia jednak, że posuwamy się naprzód, przez co dzieło i kościół się zestarzeją. Nawet jeśli nie mamy innych problemów, problemem jest starość. Dopiero gdy zaczniemy na nowo, na nowo się poświęcimy i przyjmiemy nowe karcenie, nasze dzieło będzie świeże, a kościół doświadczy innego etapu świeżej obecności Pana.

W Pieśni nad Pieśniami poszukująca powstaje, by nawet w nocy szukać umiłowanego. Mówi: „Na łożu mym noc po nocy szukałam / umiłowanego mej duszy, / szukałam go, lecz nie znalazłam. / Wstanę, po mieście chodzić będę, / wśród ulic i placów, / szukać będę ukochanego mej duszy. / Szukałam go, lecz nie znalazłam” (3,1-2). Musimy szukać Pana; nie bądźmy obojętni. Odczucie przygnębienia i utraty Pańskiej obecności powinno zadziałać na nas jak zielone światło, które przynagla nas do tego, byśmy się podnieśli i ruszyli z miejsca. Musimy szukać Pana, coś z Nim przejść i na nowo się poświęcić zgodnie z wewnętrznym odczuciem.