Potrzebą sług Pańskich – zaczynać od nowa

Załóżmy, że Pan karci jakiegoś brata w kwestii indywidualizmu. Wprawdzie brat ten nie kłóci się z innymi, jednak nie lubi przebywać z innymi braćmi. To indywidualizm. Pan chce, byśmy zobaczyli, że jesteśmy indywidualistyczni i że musimy się z tym uporać, my zaś obstajemy przy swoich indywidualistycznych nawykach. Upór ten sprawia, że popadamy w starość i tracimy świeżość oraz żywotność. Gdy przyjęliśmy Pana, to choć byliśmy indywidualistyczni, On tej kwestii nie poruszał; byliśmy więc świeży. Teraz Pan dotyka naszego indywidualizmu i chce, byśmy go porzucili. Jeśli jednak nie będziemy chcieli odnowić w tej kwestii swojego poświęcenia, On nam nie odpuści. W konsekwencji utracimy świeżość i staniemy się starzy, ci zaś, z którymi będziemy mieli społeczność, zamiast ze świeżością i życiem, będą się stykali z naszą starością i nieświeżością. Trudno też nam będzie posuwać się naprzód w Panu.

Abyśmy mogli zacząć na nowo, musi mieć miejsce poświęcenie i karcenie. Tak wygląda zasada. Jednakże na poszczególnych etapach poświęcenie i karcenie nie różnią się pod względem głębokości. Na początku karcenie ma charakter zewnętrzny i powierzchowny, z czasem jednak staje się głębsze i subtelniejsze i obejmuje też duchowe doświadczenia. Abraham wielokrotnie doznawał karcenia. W końcu musiał nawet ofiarować Izaaka (Rdz 22,1-19), którego otrzymał dzięki Bożej łasce. Musiał nie tylko wypędzić Izmaela, który narodził się według ciała (21,9-14), lecz także złożyć na ołtarzu Izaaka, którego uzyskał dzięki obiecanej przez Boga łasce. Poświęcenie to było głębokie i autentyczne.

Taką samą zasadę przedstawia Pieśń nad Pieśniami. Na czwartym etapie doświadczenia poszukującej jej poprzednie duchowe osiągnięcia zostają potępione i musi ona je poświęcić. Jeśli zatem pragniemy zacząć na nowo, odnowić się i ożywić, musi dojść do nowego poświęcenia i karcenia.

Na każdym etapie doświadczamy Chrystusa, Jego śmierci i zmartwychwstania

Pieśń nad Pieśniami ukazuje sześć etapów duchowego doświadczenia. Na każdym z nich jednak poszukująca nie doświadcza czegoś zupełnie innego. Przeciwnie, wszystkie duchowe doświadczenia stają się jej udziałem już na pierwszym etapie, tyle że nie w pełnej mierze. Zasadniczo na drugim etapie poszukująca doświadcza tego samego, co na pierwszym; doświadczenie to stało się natomiast pełniejsze. Na trzecim etapie doświadcza tego samego, co na poprzednich, lecz wzrosła miara tych doświadczeń. Tak samo dzieje się na etapie czwartym, piątym i szóstym. Na każdym kolejnym etapie poszukująca doświadcza tego samego, czego doświadczyła na pierwszym etapie. W jej doświadczeniu na poszczególnych etapach nie ma niczego nowego. Nowe są same doświadczenia, których miara rośnie.

W naszym duchowym podążaniu nie doświadczamy czego innego na poszczególnych etapach. W przeszłości wyodrębniliśmy cztery etapy duchowego życia (zob. W. Lee, Doświadczenie życia). W doświadczeniu jednak etapy nie są wyraźnie określone, gdyż doświadczenia z pierwszego etapu obejmują większość tego, czego doświadczamy później. Nasze przyszłe doświadczenia nie różnią się od początkowych; pogłębiają się tylko, uwznioślają, wzmacniają i wzbogacają. Można to porównać do barwienia tkaniny. Na początku procesu tkanina ma jasny kolor, lecz w miarę stosowania barwników ciemnieje, aż uzyska najciemniejszy odcień. Podobnie jest z naszym duchowym doświadczeniem.